wtorek, 18 grudnia 2012

Panna cotta z gruszką karmelizowaną w syropie kawowym

Ostatnio na nic nie mam czasu. Przed świętami wpadła dodatkowa praca i w zasadzie nie ma mnie w domu. Dlatego dopiero dziś jest okazja, aby opublikować przepis z ostatniej kolacji z wyjątkowym gościem. Już u mnie był. Jedliśmy wtedy gazpacho, rozmawialiśmy o historii Roberta Jordana... Ernest Hemingway. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych pisarzy. Można o nim rozmawiać godzinami, ale dziś myślę o tym, w jak wyjątkowy sposób opisywał jedzenie. "Zjadłem ostrygi o silnym smaku morza i lekkim metalicznym posmaku, który zmywało białe wino, pozostawiając tylko ów smak morza i soczystość, i kiedy wypiłem z każdej muszli ich płynną zawartość i spłukałem ją jędrnym smakiem wina, straciłem uczucie pustki, zacząłem się cieszyć i robić plany."
Takich zdań można znaleźć wiele w książce "Ruchome święto", do której lubię wracać co kilka lat. Jest w jakiś sposób uzależniająca, pełna beztroski i swobody. To zbiór wspomnień z pobytu pisarza w Paryżu w latach 20 XX wieku. Pojawiają się tam takie nazwiska jak Gertruda Stein, Francis Scott Fitzgerald, a także zapisane w historii miasta kawiarnie, ulice, momenty.
Jednym z bardziej poruszających spostrzeżeń jest dla mnie fragment: "Człowiek spodziewał się smutku na jesieni. Cząstka nas samych umierała co roku, kiedy liście opadały z drzew, a gałęzie były nagie na wietrze w chłodnym, zimowym świetle. Ale wiedziałeś, że zawsze będzie wiosna, tak jak wiedziałeś, iż rzeka popłynie znowu, kiedy odtaje. Gdy zimne deszcze trwały i zabijały wiosnę, było tak, jak gdyby ktoś młody umarł bez przyczyny."
Jest taki film "Miasto aniołów". W jednej ze scen Meg Ryan pod wpływem pięknych opisów jedzenia zawartych w książce "Ruchome święto" próbuje sama określić, jak smakuje gruszka. I to stało się inspiracją do kolacji sprzed kilku dni. Zimą lubię słodkie smaki...























Panna cotta z gruszką karmelizowaną w syropie kawowym

250 ml śmietanki kremówki
250 ml mleka
2 łyżeczki żelatyny (lub 2 g agar agar)
75 g cukru trzcinowego
1 łyżeczka domowego cukru waniliowego (przepis tutaj) lub 0,5 łyżeczki ziarenek wanilii

Dodatkowo:
1 dość dojrzała gruszka
80 ml espresso
75 g cukru pudru

Gruszkę umyj, obierz ze skórki i pokrój na plastry według upodobania (ja pokroiłam na plastry od razu cały owoc, jak widać na zdjęciu). W garnuszku zagotuj kawę, wsyp cukier puder i mieszaj do rozpuszczenia. Dodaj gruszkę i gotuj około 10 minut na małym ogniu. W tym czasie staraj się nie mieszać, aby owoc nie uległ uszkodzeniu. Następnie odstaw do ostudzenia, po ok. 0,5 h syrop kawowy zgęstnieje.
Żelatynę wymieszaj z dwiema łyżkami mleka, poczekaj 5 minut, aż zacznie żelować. Mleko, śmietankę, cukier trzcinowy i wanilię (lub cukier waniliowy) podgrzej w innym rondlu, doprowadzając prawie do wrzenia (uwaga, aby nie wykipiało). Zdejmij z ognia i dodaj żelatynę (lub agar agar). Wymieszaj dokładnie do rozpuszczenia wszystkich składników i przelej do ulubionych foremek. Gdy płyn osiągnie już temperaturę pokojową, wówczas wstaw naczynia do lodówki na całą noc lub co najmniej na 5-6 godzin.
Podawaj z syropem kawowym i kawałkami gruszki.

Przepis znalazłam tutaj


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz