piątek, 28 grudnia 2012

Ciasteczka mocno imbirowe z suszonymi jabłkami

Czy zagadka okazała się trudna?... Nie wiem. Wiem, że na książce, o której dziś mowa, widnieje zawrotna cena 20 000 zł. Wiem, że uwielbiałam serial na podstawie tego cyklu i że w ogóle jako dziecko lubiłam większość produkcji, w których zagrał Michael London. "Bonanza", "Autostrada do nieba", no i w końcu "Domek na prerii", bo o nim tak naprawdę chcę opowiedzieć. Laura Ingalls Wilder urodziła się w 1867 roku w stanie Wisconsin i wraz z całą rodziną przemierzała Dziki Zachód, przeprowadzając się co jakiś czas z miejsca na miejsce, zawsze tam, gdzie była praca dla jej ojca. Jako dorosła kobieta opisała swoje niezwykle barwne - jak dla mnie, Europejki z przełomu XX i XXI wieku - przygody i perypetie.
"Nadchodziły święta. Mały domek z bali był prawie cały zakopany w śniegu. Ściany i okna zawiały tak potężne zaspy, że kiedy rano Pa próbował otworzyć drzwi, zwały śniegu przed nimi sięgały głowy Laury. (...) Rano wszyscy obudzili się prawie równocześnie. Popatrzyli na swoje pończochy, a w każdej coś było. Dom odwiedził święty Mikołaj. (...) W każdej pończosze była para jasnoczerwonych rękawic i długa, płaska laska miętowego lizaka w czerwono-białe paski, pięknie karbowana z każdej strony." (Laura Ingalls Wilder "Mały domek w Wielkich Lasach")
Jako mała dziewczynka zaczytywałam się w tych książkach, wracając do nich co najmniej raz w roku. Do dziś ocalały u mnie tylko dwa tomy, z czego jeden jest gdzieś w kartonie i czeka na swoją półkę, a drugi tom zainspirował mnie do upieczenia niezwykle smacznych ciasteczek świątecznych. Wprawdzie Laura opisała ciasteczka z suszonymi jabłkami, ale czy komuś przeszkadza, jeśli wyobrażam je sobie jako intensywnie imbirowe?
Przy okazji postanowiłam uzupełnić swoją serię i znalazłam brakujące tomy na aukcjach internetowych. Osiągają ceny nawet 60 zł za egzemplarz, może czas na wznowienie?























Ciasteczka mocno imbirowe z suszonymi jabłkami

2 szklanki mąki pszennej*
2 łyżki imbiru
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1/4 łyżeczki zmielonych goździków
1/4 łyżeczki soli
170 g masła o temperaturze pokojowej
2/3 szklanki cukru pudru
1/2 szklanki cukru trzcinowego
1 duże jajko
1 łyżeczka wody z kwiatów pomarańczy
szczypta zmielonego anyżu (opcjonalnie)
garść suszonych jabłek
cukier do posypania ciastek

Jabłka zalej wrzącą wodą, odstaw na 15 min. Odcedź, posiekaj na nieduże kawałki.
W misce wymieszaj mąkę z cukrem, sodą i przyprawami. Dodaj jajko, masło i wodę z kwiatów pomarańczy. Zagnieć jednolite ciasto, dodając kawałki owoców. Ciasto będzie miało konsystencję zbliżoną do bardzo gęstej, nieco szorstkiej chałwy. Odrywaj kawałki wielkości orzecha włoskiego, formuj kulki, lekko je spłaszczaj, a następnie kładź na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pamiętaj, aby zachować dość duże odstępy - ciasteczka rozlewają się na boki. Oprósz całość grubym cukrem i piecz w 175 stopniach przez ok. 15 minut (do zrumienienia). Z podanej porcji wyszły mi dwie blaszki. Ciasteczka są chrupiące, w środku delikatnie się ciągną, a po zjedzeniu przyjemnie rozgrzewają.

*Staram się urozmaicać swoją dietę w różne rodzaje produktów zbożowych, dlatego też do przepisu wzięłam 1 szklankę mąki pszennej typ 650, 0,5 szklanki mąki orkiszowej typ 1850 i 0,5 szklanki mąki z amarantusa.

Oryginalny przepis jest tutaj.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz